indianka

Za przykładem mojej Siostry Alicji zrobiłam mini sesję zdjęciową najmłodszemu Robakowi. Siostra moja co jakiś czas pstryka zdjęcia sobie i swojej rodzinie, aby za jakiś czas móc wrócić do tych ulotnych chwil. U Robaków - aparat nie taki , bez migawek, obiektywów i tym podobnych. Po prostu aparat w telefonie… ale jak dobrze się pokombinuje z filtrami, to efekt wychodzi całkiem niezły. Na topie jest nasze urodzinowe tipi i klimaty indiańskie. Akcesoria zostały zakupione można powiedzieć przypadkowo. Łuk i strzały są pamiątką z ubiegłorocznych ferii zimowych w Szklarskiej Porębie. A Indiański pióropusz to efekt przypadkowych zakupów w Imaginarium. Zawsze przy kasie coś się znajdzie, żeby dokupić jeszcze, dobrać coś…bo  takie ładne, bo takie fajne i w sumie nie drogie ;) 

      

         

Bluza Indianki (neonowa zieleń oraz husky)  zostały zakupione w butiku, który odkryłam jakiś czas temu na warszawskiej Białołęce. Znajdziecie go tutaj: Butik (klik)

Uroczy kącik z ubraniami dla dzieci - można znaleźć tu to, co modne i wygodne. Ciekawe wzory i ubranka polskich projektantów. Białołęka….jest trochę daleko ode mnie, ale właścicielka Beata zaprasza do zakupów online. Ja tam na pewno powrócę :) 

Na koniec zapraszam Was jeszcze na krótką opowieść o „pewnej indiance”. 

Lubię do niej wracać i uśmiecham się, gdy patrzę na dziecięce błędy mojego robaczka. Są to chwile kiedy serce mamy Robak robi się bardzo mięciutkie. Podejrzewam, że każda mama wie o czym piszę…